wtorek, 26 kwietnia 2016

Opowieści o demonach przyrodniczych

Pewna stara góralka opowiadała, iż jeszcze w czasach młodości "...jednej 164 nocy poczuła przez sen boleść ręki, jakby od ukąszenia. Ocknęła się natychmiast i czuła coś około siebie, nie mogła widzieć dla ciemności nocnej, ale strach ten zdawał jej się mieć postać ludzką. Zniknął, skoro się zbudziła, zostawił tylko na jej ręku ślad zębów, jakby ludzkich, co nazajutrz po dniu widziała i nosiła przez dni kilka. Szczęście jej, że się obudziła, bo strzyga dusi ludzi jak upiór albo (ich) zabija wysysaniem krwi, podobnie jak upiór. Strzygi, strzygonie są więc rodzajem duchów złośliwych, nowych, mających pokrewieństwo z upiorami, może nawet są tym samym, tylko pod innym nazwiskiem" („Góry i Podgórze", s. 507).

MartaEmilia


„Młody górnik, niby mój ojciec, Jonek, szedł pewnego wieczora dobrze podpity od przyjaciół do domu. Przechodząc obok Rawy (mała rzeczka w Szopienicach) popatrzył na wodę i... zdumiony przystanął. Widzi, że w wodzie stoi utopiec, mając na głowie ładny nowy kapelusz, i namawia go do zmiany kapeluszy. Niewiele myśląc wchodzi Jonek do wody, «ciupnął» z utopcem na kapelusze, wyszedł z wody zadowolony, usiadł sobie na brzegu i... zdrzemnął się do rana. Rano kamraci, przechodząc obok Rawy na szychte, patrzą... siedzi Jonek na brzegu i drzemie, a na głowie kiwie mu się duża potargana słomian-ka. — Farona, Jonek — rykną kamraci ze śmiechem, szarpiąc go za ramię, podsuwając mu pod nos lusterko. Zbudził się Jonek, patrzy... Rawa — kamraci — patrzy do lusterka i... siebie nie poznaje, patrzy znów na Rawę, a tam spokojnie na kamieniu leży jego kapelusz. Dopiero mu się przypomniał wczorajszy wieczór i zamiana kapeluszy z utopcem" („Gadka za gadką", s. 80—81).

 „Jegomość pewien jechał wózkiem w noc ciemną nad brzegiem jeziora, mającego, równie jak i inne. swego topicha. Woźnicy jego dokuczało pragnienie, chciał się więc zatrzymać i ugasić je wodą z jeziora zaczerpniętą. Pan jego, znający właściwości jeziora, usłyszał, gdy nadjechali, z głębi tegoż jęczący i skarżący się głos topicha, domagającego się corocznej swej ofiary. Wszelkie prośby i nakazy pana, by fornala od picia wody powstrzymać, były daremne: chciał on koniecznie zsiąść z kozła i biec do jeziora. Gwałtownym jedynie środkiem można było temu zapobiec. Więc pochwyciwszy nagle z rąk fornala lejce, zaciął pan sam konie ostro i w największym pędzie do najbliższej pospieszył wioski. Tu zatrzymawszy się przed szynkownią, kazał fornalowi wynieść szklankę piwa. Ten też ją zaraz wypił duszkiem; lecz zaledwie szklankę spełnił, przechylił się i upadł martwy na ziemię. Nie minęło go więc przeznaczenie, bo topich musiał mieć swoją ofiarę — choćby za pośrednictwem piwa" („Mazury Pruskie", s. 78—79).


„Na początku świata Pan Bóg stworzył dużo aniołów. Część z nich była bardzo pyszna i zła. Nie chcieli się już Panbóckowi kłaniać, myśleli, że są dużo ważniejsi łod samego Pana Boga. Wtedy Panbócek nie wytrzymali. Wzieni se taki kij do ręki, poruszali nim i powiedzieli. — Wszystko, co złe, fora z raju! Naroz wszyscy pyszni aniołowie zaczynali spadać i zlatywać. Jedni wpadli do samego piekła — no to som diobli. Drudzy wpadli do lasu — to tam są takie różne złe duchy z nich. Trzeci wpadli do morza, a z morza do stawów i rozmaitych rzek — a to są utopce. Oni muszą dusze łapać i ludziom szkodzić, boby inaczej żyć nie mogli. Ale moja starka padali, że są dobre utopce i złe. Te dobre to ludziom pomagają, siano im zwożą, przestrzegają przed niebezpieczeństwem, burzą, gradem, a ponoć umią nawet po wodzie po wiyrchu łazić. Te złe zaś, to ino ludziom szkodzą, a największo radość mają jak dusze do wody wciągną. Najwięcej radości mają zaś, jak pijaków wciągną i takie dziołchy, co są latawice („Gadka za gadką", s. 57—58)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz