sobota, 21 stycznia 2017

Zmarznięta bogini

Bogowie związani z porami roku i kosmosem byli niezwykle ważni. Wiedli prym nie tylko w słowiańskim panteonie wielkich. Zmiany pór roku były dla ludzi, którzy osiedli na połaciach ziemi uprawnej wydzieranej pradawnej, odwiecznej puszcz, kluczowymi wydarzeniami w rolniczym kalendarzu. W związku ze zmianą stylu życia, który pod nazwą rewolucji neolitycznej zagościł w zwyczajach społecznych, bogowie i ich świta podlegała ciągłemu procesowi ewolucyjnemu. W miarę jak ludzie odkrywali uroki nowego życia i pułapki na drodze do sukcesu kultury agrarnej, nadawali swoim bogom właściwe kompetencje i uprawnienia. Jedna z głównych postaci w mitologii Słowian była Marzanna. Najlepiej udokumentowana w wierzeniach polskich, słowackich i czeskich. Jej pochodzenie wiąże się z kultem pradawnej bogini, matki wszystkiego. Rodzicielki ziemi, bogów i ludzi. W naszych rodzimych wierzeniach i folklorze obecna jest do dziś. Obrzędy na jej cześć odbywają się do na przełomie zimy i przedwiośnia. Część mitu zostało zaadaptowane na cele kultu maryjnego.

To, co z Marzanny pozostało w folklorze, przedstawia ją jako boginie zimy, a nie jest to do końca prawdziwe. Kiedyś była panią życia i śmierci. W słowiańskim słowniku występowała pod wieloma imionami: Morena, Marzana, Mařena, Marena Mamuriena, Mara, Mařoska, Marinka, Morana i Mora.
Etymologia nie wyjaśnia jednoznacznie znaczenia imienia. Rdzeń mor- kojarzy się jednoznacznie ze śmiercią. Druga możliwość to odniesienie do morza, którego ślad w tej formie tkwi w wielu językach wyrosłych z indoeuropejskiego jądra. Jak je pogodzić? W wierzeniach słowiańskich kraina umarłych leży za wielką wodą i nazywa się Nawia. Trzecim tropem jest podobieństwo Marzanny do Marsa. Boga Rzymian. Na początku boga rolników. Zadziwia droga przebyta przez latyńskiego bożka od poplecznika rolników do wizerunku zajadłego wojownika. Marzanna porównywana jest też do bogini Ceres. Z racji płci bardziej pasuje do wizerunku tej bogini, choć profesja i atrybuty pozwalają łączyć ja z męska odmiana wierzeń.


Kukła Marzanny wykonana jest ze słomy, czyli materiału związanego z rolnictwem i urodzajem. Słoma jako pozostałość po obfitych zbiorach była materiałem symbolicznych i chętnie wykorzystywanym, choćby w budownictwie na potrzeby ludzi i gospodarstw rolnych. Kojarzyła się przez to z dostatkiem i dobrobytem. Choć nietrwała i ulotna stanowiła namacalny symbol i dowód na trwałość powodzenia.
Od zawsze istniało przeświadczenie w ludzkich umysłach, podsycane praktyką święta, że należy pożegnać Marzannę, aby można było powitać wiosnę. Obrzędowość chrześcijańska z pewnością zmieniła radykalnie wymowę ceremonii. Marzannę traktuje się jak intruza i niechcianego gościa. Przedstawienie figuratywne jest zwykle szkaradne i żeby mieć pewność, że zima odejdzie definitywnie, najpierw kukłę pali się, a następnie topi w wodzie strumienia lub rzeki, by spłynęła jak kra z wodami do morza. A przecież dla plemion słowiańskich Marzanna nie była zwiastunem nieurodzaju i klęski. Zapowiadała okres odpoczynku. Czasu na regenerację. Na zebranie sił do nowego cyklu, który miał nadejść wraz z wiosną. Obrzęd miał raczej wymiar symbolicznego zniecierpliwienia, okazywanego z powodu kurczących się zapasów. Na przednówku zaczynało brakować zboża w komorach i nadejście wiosny było wybawieniem dla monotonii zimowej diety. Na polach jeszcze nie było nic co można by zjeść, za to las budził się i pojawiało się więcej zwierzyny, ruszała wegetacja wczesnych roślin. Dostępny był, tak ceniony przez ówczesnych, sok brzozowy, mający właściwości lecznicze i będący idealnym suplementem diety. Wszystko dzięki Marzannie. Dzięki temu, że dała odpocząć przyrodzie.
Marzanna z powodu swego wróżebnego, corocznego odejścia, zwiastującego nadejście ciepła, była uważana za boginię sprzyjającą ludziom i zapewniającą dobrobyt.

W niektórych rejonach już w czasach chrześcijańskich zaczęto odprawiać uroczystość Gaika. Święto ma pogańskie korzenie i było związane z wypędzaniem zimy. Obchodzono całą wioskę ze stroikiem, by zabrał zasiedziałe zło ze wszystkich kątów. Zwykle to dziewczęta korowodem dokonywały obejścia opłotków. Chłopcy czekali nad rzeką, by spalić straszydło i później wspólnie bawić się i cieszyć w niecierpliwym oczekiwaniu na nadejście wiosny.