MartaEmilia |
„Młody górnik, niby mój ojciec, Jonek, szedł pewnego wieczora dobrze podpity od przyjaciół do domu. Przechodząc obok Rawy (mała rzeczka w Szopienicach) popatrzył na wodę i... zdumiony przystanął. Widzi, że w wodzie stoi utopiec, mając na głowie ładny nowy kapelusz, i namawia go do zmiany kapeluszy. Niewiele myśląc wchodzi Jonek do wody, «ciupnął» z utopcem na kapelusze, wyszedł z wody zadowolony, usiadł sobie na brzegu i... zdrzemnął się do rana. Rano kamraci, przechodząc obok Rawy na szychte, patrzą... siedzi Jonek na brzegu i drzemie, a na głowie kiwie mu się duża potargana słomian-ka. — Farona, Jonek — rykną kamraci ze śmiechem, szarpiąc go za ramię, podsuwając mu pod nos lusterko. Zbudził się Jonek, patrzy... Rawa — kamraci — patrzy do lusterka i... siebie nie poznaje, patrzy znów na Rawę, a tam spokojnie na kamieniu leży jego kapelusz. Dopiero mu się przypomniał wczorajszy wieczór i zamiana kapeluszy z utopcem" („Gadka za gadką", s. 80—81).
„Jegomość pewien jechał wózkiem w noc ciemną nad brzegiem jeziora, mającego, równie jak i inne. swego topicha. Woźnicy jego dokuczało pragnienie, chciał się więc zatrzymać i ugasić je wodą z jeziora zaczerpniętą. Pan jego, znający właściwości jeziora, usłyszał, gdy nadjechali, z głębi tegoż jęczący i skarżący się głos topicha, domagającego się corocznej swej ofiary. Wszelkie prośby i nakazy pana, by fornala od picia wody powstrzymać, były daremne: chciał on koniecznie zsiąść z kozła i biec do jeziora. Gwałtownym jedynie środkiem można było temu zapobiec. Więc pochwyciwszy nagle z rąk fornala lejce, zaciął pan sam konie ostro i w największym pędzie do najbliższej pospieszył wioski. Tu zatrzymawszy się przed szynkownią, kazał fornalowi wynieść szklankę piwa. Ten też ją zaraz wypił duszkiem; lecz zaledwie szklankę spełnił, przechylił się i upadł martwy na ziemię. Nie minęło go więc przeznaczenie, bo topich musiał mieć swoją ofiarę — choćby za pośrednictwem piwa" („Mazury Pruskie", s. 78—79).
„Na początku świata Pan Bóg stworzył dużo aniołów. Część z nich była bardzo pyszna i zła. Nie chcieli się już Panbóckowi kłaniać, myśleli, że są dużo ważniejsi łod samego Pana Boga. Wtedy Panbócek nie wytrzymali. Wzieni se taki kij do ręki, poruszali nim i powiedzieli. — Wszystko, co złe, fora z raju! Naroz wszyscy pyszni aniołowie zaczynali spadać i zlatywać. Jedni wpadli do samego piekła — no to som diobli. Drudzy wpadli do lasu — to tam są takie różne złe duchy z nich. Trzeci wpadli do morza, a z morza do stawów i rozmaitych rzek — a to są utopce. Oni muszą dusze łapać i ludziom szkodzić, boby inaczej żyć nie mogli. Ale moja starka padali, że są dobre utopce i złe. Te dobre to ludziom pomagają, siano im zwożą, przestrzegają przed niebezpieczeństwem, burzą, gradem, a ponoć umią nawet po wodzie po wiyrchu łazić. Te złe zaś, to ino ludziom szkodzą, a największo radość mają jak dusze do wody wciągną. Najwięcej radości mają zaś, jak pijaków wciągną i takie dziołchy, co są latawice („Gadka za gadką", s. 57—58)