sobota, 15 października 2016

Bomba pełna witamin


Każdy chce być młody, zdrowy i żyć dostatnio. Kolejność bywa różna. Zależy od hierarchii ludzkich potrzeb. Każdy z nas ma różne priorytety. Do życia potrzebujemy nie tylko chleba i wody. One zaspokajają podstawowe potrzeby. Nasze organizmy potrzebują o wiele więcej cegiełek do budowy mocnego gmachu, jakim jest zdrowie. Większość elementów zawiera sok brzozowy. Pozyskiwany z naturalnego źródła, które, można powiedzieć, że nie ma dna; może stanowić cenne źródło uzupełniających składników. Każdej wiosny możemy zebrać tyle soku brzozowego ile uda się nam zmagazynować. Żeby utoczyć z drzewa sok brzozowy, należy wykonać nacięcie. Nacięcie powinno być na tyle głębokie, by dostać się do pokładów łyka. Łyko w organizmie drzewa stanowi system transportujący soki życiowe z korzeni w koronę drzewa.


Sok brzozowy jest transportowany z całą gamą mikroelementów i makroelementów. Na jego drodze, w zasięgu ludzkiego wzrostu dokonujemy penetracji powierzchniowych warstw i umieszczamy tam kranik. Jest to odcinek rurki skierowany do naczynia, stojącego u podnóża drzewa lub zawieszonego bezpośrednio pod wylotem kranu. Jeśli wybierzemy drzewo, które naturalnie rośnie pochyło, całą robotę wykona za nas grawitacja. Wystarczy wykonać rowek i zainstalować pod nim dość duże naczynie, by nie trzeba było zbyt często go opróżniać. Sok brzozowy pocieknie stałą strużką i będziemy mogli czerpać z jego zasobów do woli. Brzoza jest stacjonarną mini fabryką suplementów diety. Sok brzozowy wskazany jest w wyniku wystąpienia na przykład anemii. Awitaminoza może wyniszczyć organizm, a nawet doprowadzić do śmierci przy chronicznym występowaniu i powikłaniach związanych ze stanem chorobowym, który może się wywiązać w osłabionym organizmie. Innym wskazaniem do stosowania jest choroba wrzodowa. Wiosna jest porą, kiedy wrzodowcy odczuwają wzmożone objawy uszkodzenia błony śluzowej przewodu pokarmowego. Sok brzozowy złagodzi z pewnością objawy. Osłoni przewód pokarmowy, a nawet zahamuje krwawienia z otwartych ubytków w ścianach żołądka i jelit.

Tylko ty i ja


Zbliża się najkrótsza noc w roku. Wszyscy czekają na ten dzień z utęsknieniem. Cała młodzież gotowa jest na harce i zabawę podczas nocy, która mija jak machnięcie ręką. Noc Kupały roziskrzona gwiazdami i rozjaśniona światłem ognisk. Ktoś dotyka mojego ramienia. Oglądam się za siebie. W Noc Kupały wszystko się może zdarzyć. Zapada noc nad jeziorem. Mam wziąć udział w korowodzie. Jednak znikająca postać w krzakach leszczyny intryguje mnie niezmiernie. Noc Kupały jest pełna tajemnic. Noc Kupały jest zagadką. Może spróbuję jedną rozwiązać. Dziewczyna, trudno się nie domyśleć, odwraca się, odgarnia długie ciemne włosy za ucho i z przechyloną głowa wyczekuje chwilę, chyba z niecierpliwością. Na polanie za mną tłum zawiódł pierwsza pieśń. Mnie tam nie ma. I zdaje się, że Noc Kupały spędzę na ściganiu łani w ostępach. Z powiewem wiatru czuję jej zapach. Coś jak szałwia z miętą. Kreci mi się lekko w głowie. Ruszam niepewnie. Dziewczyna wygląda jak pani lato. Lniana krótka sukienka zakrywa niewiele. Wyobrażam sobie, że jest opalona. Jej ciało kontrastuje z bielą lnu. Noc Kupały prowadzi mnie w ostępy. Wiem, co znajduje się opodal za wzgórkiem. Stara babka w zimowe wieczory opowiadała starą historię o dziewczynie i dziku. Nie to, nie to. Niemożliwe. Wszystko przez Noc Kupały. Jawa miesza się ze starymi opowieściami. W kilku skokach dopadam leszczynowych zarośli. Dziewczyna stoi z wyciągniętą ręką. Staję jak wryty, poznając, kto stoi przede mną. Jak to przecież minęło tyle czasu. Nic się nie zmieniła. Już nic nie rozumiem. Uścisk dłoni, trochę zbyt silny jak na tak kruchą istotkę. Noc Kupały trwa. Na polanie płoną ogniska i ludzie odprawiwszy celebrę dla bogów, rozpoczynają pląsy. Chwyciwszy się za ręce, kręcą się wokół ognistego słupa strzelającego w niebo snopami wirujących iskier. Dla nich Noc kupały to tańce, śpiewy i rozmowy, aż niebo zblednie, a ognisko przygaśnie. Zasną wkoło żaru pokrytego popiołem. Ja jestem już daleko, na uroczysku. Nagle wszystko ciemnieje i już nic nie pamiętam. Czuję tylko brak ciążenia. Ktoś trzyma mnie za rękę. Nagle wszystko znika, stoję na małej polance. Polana jest tak mała, że ledwo mieszczę się na niej z ogromnym wilkiem naprzeciw. To koniec. Wilk pręży się do skoku...
Poznaj inne opowieści i święta na stronie https://swietaslowianskie.wordpress.com/