czwartek, 22 września 2016

Przeciwności się przyciągają


Każdy związek może być jak sok marchwiowy. Jeśli nie będzie w nim chemii, straci zdatność do użycia po jednym dniu. O chemie w związkach łączących przeciwności nie trzeba się martwić. Wspomagana fizyką przetrwa wszystko. Przyciągające się przeciwności na każdej platformie są mocne, bo życiowe. Dajmy na to, sprawy wiary i walka dobra ze złem. Nie sposób wyeliminować jednej ze stron, żeby nie unicestwić drugiej. Choć czasem powstają sztuczne twory narzucone przez nieświadomość bądź nietakt. Tak się stało ze słowiańskim bóstwem o imieniu Białobóg. Czy był taki idol, trudno dziś dociec? Rzecz wzięła się od mnicha niemieckiego chrystianizującego Połabie i Pomorze. Białobóg i Czrnobóg zagościli w jego kronikach niejako przez pomyłkę. Tak się obecnie sądzi. Zakonnik, jako człek wykształcony i ciekawy świata uczestniczył w różnych uroczystościach odbywających się po wioskach i osadach. Czrnobóg okazał się brakującym elementem w układance. Wspomniany na ofiarnej biesiadzie Białobóg musiał dostać antagonistę, którego sprokurował mu zakonnik. Niemiec z pochodzenia. To może być dowód w jego obronie. Białobóg i Czrnobóg powstali prawdopodobnie w wyniku pomyłki. Zwykłego ludzkiego niedogadania się dwóch cudzoziemców. Białobóg i Czrnobóg są przykładem, że do tłumaczeń trzeba się przygotować niezwykle starannie. Panteon słowiański, jak każda mitologia pełen był bóstw i ich antagonistów, nie było w tym nic nadzwyczajnego, ale historia powstania tej pary ma dodatkowy smaczek. Warto ją przytaczać częściej, by zdać sobie sprawę z wielu rzeczy. Z istnienia dobra i zła. I z nierozerwalności tych idei. Brzmi banalnie? Jednak my chcemy doświadczać tylko dobra. Skąd byśmy wiedzieli, że dobro to dobro, gdyby nie Czrnobóg. Białobóg i Czrnobóg i ich historia uczy nie ufać ludzkim zmysłom. Jakże często okazują się niedoskonałe. Napisane na podstawie http://bogowieslowianscy.pl/